KiB w sieci

poniedziałek, 12 grudnia 2016

28. Dolina Światła - Aleksander Minkowski



Kocich łapek: 6
czytałam: 1 dzień
wydawnictwo: Philip Wilson
cykl: -
stron: 296
wersja: papierowa/posiadam
wydanie: I (2003)
tytuł oryginalny:  -



Książki dla młodzieży z reguły są dość przewidywalne w schemacie, proste i niezaskakujące. Zwykle szybko odkrywa się prosty schemat, jakim takowe się kierują. 
 "Dolinę Światła" wygrałam będąc jeszcze uczniakiem, dawno i za czasów dinozaurów chyba. I... przeczytałam ją jednym tchem. Do dziś lubię do niej sobie czasem wrócić, odświeżyć tą nietypową, jak na książkę dla nastolatków powieść. Bo to, że jest nietypowa i dla nastolatków — to pewne jest niczym amen w pacierzu. Ale... co w niej nietypowego, zapytacie?

Wiele. Zaskakująco wiele.
To historia szesnastoletniego Marcela, który trafia do sanatorium zwanego właśnie "Doliną Światła". Piękna okolica i ruiny tajemniczego, buddyjskiego klasztoru, sąsiadującego z samym sanatorium tworzą nietypową mieszankę miejsca dla pacjentów, u których nie jest do końca określona choroba. To samo w sobie stanowi tajemnicę, której nie sposób poznać w ciągu całej książki.
Podobnie zresztą tajemniczy jest doktor, który wprowadza innowacyjne badania i sposoby leczenia swych pacjentów. Jak mu się to udaje... ciężko określić. Dość, że metody leczenia krwi są nieco... kontrowersyjne. Nie mniej, doktorek okazuje się całkiem na miejscu osobnikiem, ogarniętym. Przy tym wszystkim pojawia się jeszcze pierwsza miłość, troszkę nieporadna i nieśmiała. Pojawia się też... swoista promocja buddyzmu, jako leku na wiele zła. No nie mi oceniać. Wizje narkotyczne, tajemnice... Hem.
Nie mniej, w tym wszystkim, mam zastrzeżenia, że nie jest to książka dla młodego czytelnika. To raczej propozycja dla nastolatka, który już okres buntu ma za sobą, który potrafi się skupić i nie przyjmuje bezkrytycznie wszystkiego, co jest napisane lub powiedziane.
Fabuła jest tak w zasadzie w powieści dość... nudna. Raczej nie porywająca, monotonnie prowadzi aż do finału, kryminalna zagadka i tajemniczy pokój numer 13 dodają, owszem, smaczku, ale... nie jest to jakieś absolutnie wciągające i oszałamiające cudo. Nastoletni Marcel trafia do sanatorium, w którym mierzy się nie tylko ze swoim i słabościami, miłością, otoczeniem, ale i ojcem, który zdaje się nie być wcale tak kryształowy, jakby chciało się go widzieć... do tego musi zmierzyć się z pseudodemokratycznymi władzami nastolatków w sanatorium (serio). Dochodzi do tego również wątek związany z samą radą — Marcel, który nie rozumie postępowania rady, w końcu zostaje postawiony przed faktem dokonanym, że na każdego jest jakaś "teczka" (w jakiś idiotyczny sposób skojarzyło mi się ze współczesną sytuacją w naszym kraju...). Do tego tajemniczy doktorek, który nie do końca zachowuje się etycznie oraz ukochana, która nieco za bardzo do owego doktorka jest przywiązana... No i same ruiny klasztoru. Jaką skrywają tajemnicę, co jest powodem pojawiania się stale "Białego Buddy"...?
Wiele pytań, spora ilość wątków jak na tak cieniutką książeczkę.
Co do samych zaś bohaterów... no tu będzie krótko i raczej bez eksplozji zachwytów. Postacie nie są jakieś szaleńczo cudowne, oszałamiające i zaskakujące. Są raczej dość przeciętne, a sam Marcel zdecydowanie zachowuje się "zbyt dorośle" jak na nastolatka. Owszem, mogą być to szczegóły, ale jakoś niespecjalnie przypadło mi to do gustu. Jest zbyt "partnerem" dla dorosłych, a zbyt "dorosłym" dla reszty nastolatków, taki... stary maleńki, wyraźnie wykluczony przez społeczeństwo.
Pozostałe postacie też wydają się lekko niedopracowane, choć — pamiętam — w czasach szkolnych, zupełnie mi to nie przeszkadzało. Teraz zwracam na to większą uwagę.... ;)
Całokształt tej pozycji nie jest zły, ale z pewnością nieco "za dorosły" jak na nastolatka w wieku 13-14 lat. Czyta się dobrze, szybko, element tajemnicy i kryminału dodają małego smaczku całości, ale nie jest to nic zaskakującego czy odkrywczego. Jeśli jednak szukacie książki, która nie ma smoków, czarów i nastoletnich bohaterów, ale porusza trudne tematy jednakowo życia, śmierci, korupcji czy buddyzmu - "Dolina Światła" wydaje się dobrym punktem wyjścia...


 Kliknij, by wrócić do strony głównej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz