KiB w sieci

sobota, 6 maja 2017

94. Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie - Bill Bass, Jon Jefferson

Kocich łapek: 10
czytałam: 3 dni

autor:
tłumaczenie: Janusz Ochab
wydawnictwo: Znak Literanova
wydanie: I (5 marca 2012)
cykl: -
gatunek: literatura faktu/literatura popularnonaukowa
stron: 344
wersja: e-book/posiadam

oprawa: miękka ze skrzydełkami/lakierowana
ISBN: 9788324016563
cena z okładki: 37,90 zł
tytuł oryginalny: Death’s Acre

 Kiedy pierwszy raz usłyszałam o "Trupiej Farmie" w wersji książkowej - znaczy się, o książce, która wyjaśnia jedną z najciekawszych w zasadzie kwestii dotyczących medycyny sądowej ogólnie - byłam mocno zainteresowana, ale jakoś umknęło mi to, by pozycję dorwać i przeczytać. Potem jakoś mi się zapomniało - do chwili, aż na jednej z grup czytelniczych FB nie zaczęto pytać: kto ma, czy nie pożyczy/sprzeda/odda/podzieli się. I okazało się, że ktoś ma, że może podzielić się PDFem - przyznaję się, że skorzystałam. I... przepadłam

 Bill Bass to sława światowej klasy, znana w jednym tylko polu - antropologii. O dziwo jednak, jego projekt, zwany "Trupią Farmą" znany jest na całym świecie, i nie tylko w tej wąskiej dziedzinie nauki. Ta farma, leżąca w leśnych ostępach Tennesie przyczyniła się znacząco do rozwoju kryminalistyki na świecie. Zaczęła się, pozornie, bardzo niewinnym pytaniem: co się stanie z ciałem... To właśnie dzięki niemu możemy dowiedzieć się, co z ciałem się dzieje po śmierci, gdy nam jest już kompletnie zbędne, a Matka Natura upomina się o swoje. projekt badawczy, największy chyba na świecie - a na pewno najsłynniejszy - zaczął się niewinnie. Od pomyłki, w której Bill "odświeżył" nieboszczyka o ponad sto lat. Fakt ten prześladował go jeszcze długo później, ale i zmusił do zastanowienia się "skąd my to mamy?" nad faktem, "dlaczego tak się dzieje?". Jako pracownik naukowy uniwersytetu otrzymał działkę, na której, metodami prób i błędów zaczął zgłębiać tajemnice śmierci. Część zwłok trafiła na otwarte powietrze, niektóre w zamknięte przestrzenie "domków" budowanych na potrzeby eksperymentu albo bagażnika samochodowego, inne topiono zaś w specjalnie do tego celu wykopanych rowach (czemu towarzyszył przezabawny komentarz odnośnie rybaków i policji). Choć wydaje się to kontrowersyjne, Bass szukał odpowiedzi na pytanie: ile czasu minęło od śmierci delikwenta? Co się z nim działo na chwilę przed/w trakcie/po śmierci? Swoją pasją zarażał kolejnych studentów, rozwijając kryminalistykę jeszcze bardziej - wielu światowej sławy naukowców tej dziedziny było niegdyś jego studentami, poznającymi sekrety zmarłych na "Trupiej Farmie" właśnie.


 Wydawać się mogło, że pozycja ta, na swój sposób upiorna i makabryczna, wbije mnie w fotel, zaskoczy, zmusi do zastanowienia się... Jakież moje zdumienie musiało być olbrzymie, gdy przy śniadaniu, między kolejnymi kęsami kanapki, zaczytywałam się właśnie o tym, co z ciałem się po śmierci dzieje, jak się rozkłada (na czynniki pierwsze), a co gorsza - zaśmiewałam się do rozpuku z często cynicznych, ale nieoczekiwanie celnych uwag Billa Bassa. Wyszło szydło z worka, mam nierówno pod sufitem, skoro kompletnie nie ruszały mnie opisy w tej książce, a co więcej - usilnie się nimi dzieliłam z otoczeniem, ku otoczeniu rozpaczy. Bill Bass ma talent do opowiadania nawet o tak makabrycznym zajęciu, jakie uprawia on sam jednak, i robi to w sposób zaskakująco lekki, zabawny i przyjemny. oczywiście, nie każdemu przypadnie do gustu jego styl i rodzaj beznamiętności w snuciu kolejnych historii (no, mi tez nie podobałoby się wygotowanie zwłok na mojej kuchence...) - ale przyznać muszę, że ta pozycja wciąga.


 Każdy rozdział to historia innego śledztwa - Bass, niczym wytrawny detektyw, opisuje pokrótce, o się wydarzyło, jak i kiedy... a potem przystępuje do analizy tej części sytuacji,. do której normalnie śmiertelnicy nie mają dostępu - do zwłok. Ale niech nie zmyli nikogo fakt, że Bass to taki "światowej marki" naukowiec! - mężczyzna bowiem potrafi przyznać się do błędów, jakie popełniał i często przytacza je jako argumenty w późniejszych, poprawnych już wnioskach. Nie zmienia to jednak faktu, że drastyczne często szczegóły i makabryczne ciekawostki (dobra, zależy jak dla kogo, ja wczytywałam się w to z pełnią zainteresowania, ale mnie od zawsze interesowały sekrety zawodu antropologa sądowego!) skierowane są głównie do fanów wszelkiego rodzaju "CSI" czy "Kości" - ba, autor w którymś momencie pije nawet do tych seriali, jednak! uwaga, mówi, że jego praca to nie taka fantastyka, jak w filmach. To raczej konfrontacja brutalnej, brudnej i żmudnej pracy z wyobrażeniem "pstryk i już". Dla mnie? Bomba. I nie będę tego ukrywać, że z pasją wczytywałam się w kolejne śledztwa, tropiłam informacje "co jak gdzie i kiedy" w sprawach zwłok można się dowiedzieć. Śledziłam też z zainteresowaniem losy samej farmy, która nie miała łatwego startu. 


 Nie zmienia to jednak faktu, ze Bill Bass przeszedł bardzo wiele w życiu, ale równie wiele zyskał. Jest absolutnym ewenementem na salę światową, na swoim koncie ma olbrzymią ilość rozwiązanych zagadek, a wraz ze swymi studentami przyczynił się niesamowicie do rozwoju tej konkretnej dziedziny nauk, jaką jest antropologia


 Pozycja napisana lekko, przyjemnie i wciągająco. Zaskakująco. Absolutnie genialnie. Ja? Polecam. I jeśli będę miała kiedyś okazję, z przyjemnością dokonam zakupu, by mieć ją na swoich półkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz